Wyobraź sobie, jak to jest być małym dzieckiem – nagle jesteś niskiego wzrostu i wszystko jest dla Ciebie zbyt wysoko (widzisz dużo rzeczy nieosiągalnych), jesteś zależny w stu procentach od osób dorosłych, którzy decydują o Twoim planie dnia, o tym, co jesz, kiedy chodzisz spać, kiedy możesz się bawić, kiedy obejrzeć bajkę w telewizji, a nawet… w co masz się ubrać. Zamknij oczy i odpowiedz sobie na pytanie: jak się czujesz?
Wiele się mówi o buncie dwulatka, a potem o kolejnych okresach buntu aż do szalonych nastolatków. Teraz zastanów się, czy im się dziwisz? 🙂 Dążenie do samodzielności, niezależności i odpowiedzialności za własne zachowanie jest naturalną potrzebą dziecka! To my ją gasimy, tłamsimy, odbieramy te przysłowiowe skrzydła.
Oczywiście, ponieważ masz większe doświadczenie życiowe, nie możesz pozwolić dziecku kontrolować wszystkich aspektów życia, zupełnie do tego nie zachęcam. Każdy z nas, zarówno kiedy jest dzieckiem, jak i wtedy, gdy dorasta, powinien znać i stosować się do ogólnie przyjętych zasad w społeczeństwie. Jeśli odbierzesz dziecku zasady postępowania, skażesz je na wieczną niepewność – kiedy coś, co robi, jest prawidłowe, a kiedy nie? Jednak dawanie dziecku maksymalnej możliwości wyboru sprawi, że poczuje się pewne siebie i będzie umiało podejmować samodzielne decyzje, za które (uwaga, to ważne!) weźmie odpowiedzialność!
BetterMe: nie decyduj, jeśli nie musisz. Daj kilka opcji do wyboru. Pozwól na swobodę w podejmowaniu decyzji i uszanuj oraz zaakceptuj jej konsekwencje.
Jak dać dziecku wybór?
Poniżej kilka prostych porad, które stosowałam, od kiedy dzieci były małe:
- w przypadku najmniejszych dzieci dobrze jest zawęzić wybór do dwóch, maksymalnie trzech opcji: “wolisz tę różową sukienkę czy fioletową”? (i pokazujesz obie opcje), “chcesz poczytać książkę o Franklinie czy o Zygzaku?” i akceptujesz decyzję dziecka. Możesz spytać, czy na podwieczorek chce jabłko czy banana, czy chce dziś wyjść na plac zabaw czy pojeździć po okolicy na rowerku. Chodzi o takie proste, codzienne sprawy, w których często podejmujemy decyzje za dziecko, a w zasadzie co to za różnica dla nas, którą książeczkę przeczytamy, albo który kolor sukienki wybierze dziecko? Właśnie – różnica żadna dla nas, ogromna dla dziecka!
- w przypadku starszych dzieci – kochani Rodzice – pozwólcie im się samodzielnie ubierać! I samodzielnie wybierać ubrania, oczywiście! Mam syna i córkę. Syn przez długi czas nie interesował się zbytnio tym, w co się ubiera i w zasadzie ubierał to, co wyciągnął z szafy. Ale robił to sam! Czasem pytał, jak wygląda i zawsze, ale to zawsze byłam z nim szczera. Czasem chciał, żebym za niego wybrała ubrania (głównie rankami w zimie, gdy pod kołdrą tak cieplutko…), ale to był jego wybór, który świadomie podjął. Za to córka zaczęła wybierać ubrania, zanim skończyła 2 latka (jeśli ona nie zwiąże się w przyszłości ze światem mody, będę szczerze zdziwiona ;)) i zawsze, ale to zawsze chciała decydować sama. Oczywiście, jeśli chciała ubrać krótkie spodenki przy 10 stopniach, to musiałam interweniować 😉 ale jak wyglądała moja interwencja? Absolutnie nie było słów “nie założysz tego, bo jest za zimno”. Prowadziłam ją do termometru lub dawałam telefon, gdzie odczytywałyśmy temperaturę i przypominałyśmy sobie, jak w tej temperaturze się ubieramy. Jeśli to nie pomagało, a córka upierała się, że przecież na dworze jest ciepło – pozwalałam jej założyć te krótkie spodenki i wyjść na chwilę na taras. Wracała po chwili i bez słowa zmieniała ubranie. Ja również nie komentowałam, bo gdy wychodziła, powiedziałam tylko, żeby sprawdziła, czy będzie jej dosyć ciepło, bo mi jest zimno, i zobaczymy, jak ona się poczuje. Tak jak wspominałam wyżej – metoda ta jest dłuższa, trudniejsza i wymagająca zaangażowania. Ale naprawdę, naprawdę procentuje. Dodatkowa uwaga: od małego tłumaczyłam dzieciom, że pewne okazje wymagają określonego stroju, np. na czyjeś urodziny chodzimy w koszuli lub eleganckiej sukience, na rower ubieramy się na sportowo, nie chodzimy w poplamionych / dziurawych ubraniach itp.
- Gdy dzieci trochę podrosną, możesz zamienić metodę dawania ograniczonego wyboru z dwóch, trzech opcji na metodę dawania pełnego wyboru: “jaką książkę dziś masz ochotę przeczytać?” “do zrobienia przed wyjściem jest posprzątanie pokoju, przebranie się i przygotowanie plecaka” – nie ustalam kolejności, bo po co! “jaką bajkę chcesz dziś obejrzeć”, “gdzie chcecie pojechać na spacer”. Im więcej damy im swobody, tym chętniej… będą nas słuchać! Ale to już w części drugiej, zapraszam!