Zasady planowania wszystkiego
Tytuł tego wpisu może wydawać się przewrotny, ale taki właśnie ma być. Czy istnieją zasady planowania wszystkiego? Oczywiście, że tak! To podstawowe wytyczne, które oddzielają ziarna od plew lub inaczej mówiąc życzenia od celów, a rozmyślanie od realizacji. Jeśli chcesz się dowiedzieć, jaka jest pierwsza zasada planowania wszystkiego, zapraszam do czytania.
Zasada planowania wszystkiego #1: Rusz się i działaj!
Jestem wielką zwolenniczką planowania, organizowania i tworzenia harmonogramów, systemów i przeróżnych wytycznych. Jednak nawet najlepiej skonstruowany plan nie przyda Ci się do niczego, jeśli nie będziesz go realizować. Tylko działanie w oparciu o plan zapewni Ci osiągnięcie tego, czego naprawdę chcesz. Dlatego podstawą jest wprowadzenie kolejnych zadań w odpowiedni moment dnia (przydatne może być np. planowanie w kalendarzu). A potem konsekwentne, sumienne ich odhaczanie bez wymówek.
Pamiętaj przy tym, że nie ma czegoś takiego, jak plan idealny. Każdy plan będzie wymagał drobnych (lub dużych) korekt kursu w trakcie jego wdrażania w życie. Jednak jeśli nie zaczniesz planu wdrażać, to nie przekonasz się, co w planie działa, a co nie. Im szybciej zdobędziesz niezbędne doświadczenie (a je zdobywasz tylko działając!), tym szybciej osiągniesz zamierzony cel.
Przykład: chcesz dojść do 30 podciągnięć na drążku. Dlatego już dziś sprawdzasz, ile powtórzeń jesteś w stanie zrobić i już dziś robisz pierwszy trening!
Zasada planowania wszystkiego #2: Weryfikuj postępy i rób korekty kursu
Jak wspomniałam powyżej, plan idealny nie istnieje, ponieważ nawet posiadając najbardziej wybitny umysł analityczny nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich zmiennych, które mogą wpłynąć na realizację planu. Czasem w miarę robienia postępów (patrz zasada #1) dostrzegamy, że efekty nie są takie, jakich oczekujemy. Właśnie wtedy przychodzi czas na dokonanie korekty.
Powiedzmy sobie od razu – korekta planu nie jest porażką. Korekta planu jest wyznacznikiem sukcesu. Dlaczego? Uświadamiasz sobie, że coś nie działa i to naprawiasz. Zmieniasz. Wymieniasz. Prawdziwą porażką jest trwanie przy obranym początkowo kursie bez żadnych korekt i realizowanie planu, który nijak ma się do założonych rezultatów. Jeśli nie osiągasz postępów, czas zmienić plan.
Przykład: w założonym planie treningowym ustalasz, że codziennie o 18:30 wykonujesz trening. Jednak z przyczyn zawodowych opuściłeś już trzecie ćwiczenia. Czas na weryfikację planu – zmieniasz godzinę ćwiczeń na 6:30 rano, ponieważ ta godzina jest dla Ciebie zawsze dostępna. To jest korekta kursu.
Zasada planowania wszystkiego #3: Ustal, co, kiedy i jak chcesz osiągnąć
Jak masz weryfikować postępy w realizacji planu? Oczywiście na podstawie zakładanych rezultatów. Aby móc skutecznie działać i korygować kurs, w którym zmierzasz, musisz stworzyć sobie mierzalny i ograniczony czasowo cel. Cel ten dzielisz na mniejsze zadania, które umieszczasz w codziennym planie dnia i się z niego rozliczasz.
Pamiętaj, że nie rozliczasz się z realizacji całego celu, dopóki nie wykonasz wszystkich zadań. Postępy mierzysz miarą ilości działań, które zrobiłeś według harmonogramu.
Przykład: chcesz dojść do 30 podciągnięć na drążku. Aby tego dokonać musisz sprawdzić, ile obecnie jesteś w stanie powtórzeń tego ćwiczenia zrobić. To jest Twój punkt wyjścia (nawet jeśli wynosi 0, nie przejmuj się!). Ustalasz plan treningowy wzmacniający górne partie ciała i rozpisany w układzie dziennym, który sprawi, że po określonym czasie bez problemu będziesz mógł 30 razy podciągnąć się na drążku.
Rozliczanie postępów w realizacji planu nie dotyczy w tym momencie liczby powtórzeń w danym dniu, tylko wykonania zadania, jakim jest trening. Dlaczego? O tym mówi zasada planowania wszystkiego #4, do której za chwilę przejdziemy.
Zasada planowania wszystkiego #4: zapomnij o celu i skup się na działaniu według planu
Tak, dobrze przeczytałeś. Po wyznaczeniu celu skupiasz się na harmonogramie zadań, który Cię do niego doprowadzi. Jeśli ciągle będziesz myśleć o celu, stracisz z oczu rzeczywiste postępy. Szczególnie frustrująca jest sytuacja, kiedy dopiero coś zaczynasz i realizacja celu jest bardzo odległa. Możesz się zniechęcić, a nawet… zaniechać realizacji planu.
Dlatego po wyznaczeniu sobie celu dobrze jest po prostu skupić się na bieżących zadaniach. Każde odhaczone zadanie to dodatkowa dawka motywacji dla Ciebie. Tak więc stosowanie zasady planowania wszystkiego #1, czyli działanie sprawi, że… w ogóle osiągniesz swój cel. Nie poddawaj się po drodze.
Przykład: po miesiącu robisz 2 (i pół!) podciągnięcia na drążku. Startowałeś z pozycji 0. Oczywiście, jeśli porównasz wynik 2,5 do założonego wyniku 30 możesz poczuć zniechęcenie i chęć porzucenia całego planu w diabły. Nie rób tego! Skup się na realizowanych zadaniach: 25/25 wykonanych treningów. Inaczej to wygląda, prawda? A teraz jeszcze ciekawiej, ponieważ wszystko jest kwestią perspektywy: 250% wzrost wydajności w skali miesiąca 🙂 w końcu Twoja wydajność w ćwiczeniu wzrosła od 0 do 2,5. Brzmi lepiej, prawda?
Zasada planowania wszystkiego #5: ciesz się drogą i celebruj sukcesy
Cel jest ważny, ale to droga do niego jest tym, co daje prawdziwą satysfakcję. Kiedyś przeczytałam myśl, która bardzo mi się spodobała i chyba najlepiej odzwierciedla sens zasady planowania wszystkiego #5: droga jest celem. To małe, codzienne sukcesy sprawiają, że motywujesz się do działania. To wykonanie zadania, mimo, że strasznie Ci się nie chciało, powoduje, że zmieniasz swoje życie na lepsze.
Ciesz się swoimi postępami. Poczuj dumę z tego, co już osiągnąłeś, zamiast skupiać się ciągle na tym, jak długa droga jeszcze przed Tobą. Wejdź w rytm i podążaj konsekwentnie wybraną ścieżką, a nagle… okaże się, że cel właśnie osiągnąłeś!
Przykład: konsekwentnie ćwiczysz przez 6 miesięcy. Nie tylko górne partie ciała, dokonałeś kilku korekt kursu i postawiłeś na trening ogólnorozwojowy. Zmieniła się Twoja postawa ciała, Twoja energia i proporcje. Czujesz się świetnie, a na każdy trening czekasz z radością, mimo, że nadal jest trudny i wyczerpujący. Pewnego dnia podchodzisz do drążka i okazuje się, że nie robisz 30 powtórzeń, tylko już 35. Skupiłeś się na drodze, a cel przyszedł… przy okazji!