Syndrom wiecznie zajętego człowieka

Joanna

Podziel się!

Dzisiejszy wpis będzie dosyć intensywny i dosadny. Zatem jeśli nie chcesz się zmieniać i dążyć do poprawy swojego życia – lepiej go nie czytaj. Każdy z nas zna ludzi, którzy są wiecznie czymś zajęci, ciągle za czymś gonią. Takie osoby zazwyczaj pozostają w wiecznym niedoczasie. Czasem masz przy nich wrażenie, że prawie nic nie robisz. Taka osoba może cierpieć na syndrom wiecznie zajętego człowieka.

Wiecznie zajęty człowiek ma tyle do zrobienia…

„Nie mam czasu” to ulubione stwierdzenie wiecznie zajętego człowieka. Jest to zarówno odpowiedź na pytanie, dlaczego nie zrobił tego, co obiecał, jak i usprawiedliwienie, aby odsunąć od siebie to, czego robić aktualnie nie chce. Przecież jeśli jesteś tak bardzo zajęty, masz prawo o czymś zapomnieć? Możesz przegapić jakiś termin? Nie odpiszesz na maila, nie oddzwonisz, bo jesteś taki zarobiony.

Sama wpadłam kiedyś w pułapkę bycia wiecznie zajętą. Kiedy zaczęłam intensywnie rozwijać swoją efektywność, ciągle dokładałam coś do planu dnia. Tak naprawdę pędziłam przez życie, nie dostrzegając, kiedy dni zmieniają się w tygodnie, a tygodnie w miesiące. A potem w lata. I wiecznie byłam zajęta.

Czasem jeszcze mi się ten syndrom przydarza, zwłaszcza w odniesieniu do oddzwaniania i odpisywania na wiadomości SMS. Zwykle dzieje się tak, kiedy mam wysoki sezon we firmie i cały czas poświęcam na ogarnianie bieżących spraw.

Jednak należy odróżnić czas, kiedy faktycznie masz dużo na głowie i możesz być bardzo zajęty od permanentnego bycia w niedoczasie.

Dlaczego wieczne bycie w niedoczasie jest tak wygodne? Syndrom wiecznie zajętego człowieka ma swoje plusy.

Wyobraź sobie, że o czymś zapomniałeś. Jaka reakcja będzie dla Ciebie łatwiejsza? Czy lepiej przeprosić, przyznać się do tego faktu i podjąć kroki naprawcze jak najszybciej robiąc to, co obiecałeś? Pewnie tak, jednak istnieje wygodniejsze rozwiązanie. Wystarczy, że powiesz, że masz tyle na głowie i nie miałeś czasu. Przecież jesteś taki zarobiony!

Wykorzystując usprawiedliwianie się brakiem czasu chronisz swoje ego. Nie musisz myśleć o sobie, jak o kimś, kto zapomina o obietnicach. W końcu ludzie zajęci i ciągle w biegu są bardzo cenieni przez nasze społeczeństwo. Jeśli tłumaczysz się z niewykonanego zadania tym, że byłeś bardzo zajęty, łatwo możesz wywołać wyrzuty sumienia u osoby, której coś obiecałeś. To bardzo prosta emocjonalna manipulacja, czasem wykonywana przez nas podświadomie.

Jeżeli mówisz, że nie zrobiłeś tego, co obiecałeś, bo ciągle pracujesz i masz tyle na głowie, to stosujesz emocjonalną manipulację. Uciszasz tym samym wyrzuty sumienia wynikające ze złamania danego komuś słowa.

Syndrom wiecznie zajętego człowieka powoduje ogromne straty

Pierwszą wadą poddawania się syndromowi wiecznie zajętego człowieka jest to, że zrażasz do siebie inne osoby. Może nie dla wszystkich będzie to ważne, jednak żyjemy w społeczeństwie i szacunek oraz zaufanie są ci potrzebne do spokojnego życia. Zwłaszcza jeśli masz dzieci i jesteś „wiecznie zajęty”, uczysz je, że nie są dla ciebie ważne.

Zagłuszasz wyrzuty sumienia dzięki ciągłemu „robieniu czegoś”. Masz jakieś projekty, których od dawna nie realizujesz? Odkładasz naprawienie cieknącego kranu albo odpowiedzenie na ważny list, bo ciągle masz coś na głowie? A może mandat sprzed paru miesięcy nadal czeka na zapłacenie? Jeśli masz usiąść i zrobić coś, co uznajesz za niewygodne, nieprzyjemne albo zwyczajnie nudne, uciekasz do syndromu wiecznie zajętego człowieka. Wmawiasz sobie, że nie masz czasu tego zrobić, bo X, bo Y, bo Z.

Tracisz czas i pieniądze przez wieczne odkładanie ważnych spraw urzędowych, prywatnych i zawodowych. Projekty, które chciałeś zacząć dawno temu wciąż pozostają w sferze planów i rozmyślań? A ty nadal twierdzisz, że nie masz na nic czasu.

Najważniejszą konsekwencją tkwienia w syndromie wiecznie zajętego człowieka jest stanie w miejscu. Dosłownie i w przenośni. Można powiedzieć, że kręcisz się każdego dnia jak chomik na swoim kółeczku. Niby ciągle coś robisz, ale co to daje? Czy te wszystkie rzeczy przybliżają Cię do tego, czego naprawdę pragniesz? A może wręcz przeciwnie?

Szczere spojrzenie na swoje życie wymaga dojrzałości

Jeśli odnajdujesz w powyższym opisie cząstkę siebie, absolutnie nie powinieneś się załamywać, a wręcz przeciwnie. Spójrz na swoją obecną sytuację jak na punkt wyjścia do stworzenia sobie nowego życia. Udowodnij sobie, że nie zamierzasz być dalej chomikiem.

Przyznanie się do błędu nigdy nie jest łatwe. Jeśli chcesz zmienić swoje życie, pierwszym krokiem zawsze jest analiza swojego dotychczasowego postępowania. Co się w twoim życiu sprawdza? Jakie działania popychają cię do przodu, ku twoim marzeniom i pragnieniom? A co sprawia, że kręcisz się w kółko i kolejny rok wygląda tak samo, jak poprzedni?

Kiedy już dowiesz się, dlaczego nie ruszasz do przodu, możesz wszystko. Masz potrzebną wiedzę, aby wystartować. A motywacja przyjdzie z czasem. Pamiętaj, że wszystko, co najlepsze, jest poza twoją strefą komfortu. Zatem do dzieła!

Syndrom wiecznie zajętego człowieka

Co o tym myślisz?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 komentarz
  • Zofia
    30 listopada, 2019

    Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twój blog. Warto spojrzeć na siebie i Bliskich z dystansu, wiedza pomaga. Miłego wieczoru

  • Monia
    11 stycznia, 2020

    Kurczę, to o mnie… ;p

    • Joanna
      14 stycznia, 2020

      Podstawą wszelkiego rozwoju jest uświadomienie sobie, nad czym powinniśmy pracować 🙂