Jak nauczyć dziecko samodzielności?

Joanna

Podziel się!

Czasem mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach nie warto mieć samodzielnych dzieci. Skąd taki wniosek? Gdy słyszę opowieści mam o tym, jak to muszą przesiadywać z nastolatkiem i pilnować, żeby zrobił zadanie domowe i spakował przedmioty do szkoły, to zastanawiam się, jak będzie wyglądać jego życie, gdy w końcu opuści dom rodzinny? Gdy nagle zabraknie mamy pilnującej wszystkiego, kontrolującej wszystko i zdejmującej z dziecka odpowiedzialność? Szczerze mówiąc bardzo współczuję temu dziecku. Jego mamie również.

Sama jestem mamą dwójki dzieci (syn 7 lat, córka 5 lat). Od początku, gdy tylko się pojawiły, jedno było dla mnie priorytetem – zachęcać je do samodzielności. Samodzielność i odpowiedzialność za swoje zachowanie uważam za podstawę, prawdziwy fundament dobrego życia w przyszłości. Niekoniecznie łatwego i przyjemnego życia, ale tylko będąc samodzielnym i odpowiedzialnym dziecko jest w stanie zrealizować swoje marzenia, przekuwając je na cele i kolejne kroki do wykonania.

Dzisiejszy wpis to pierwsza część mini cyklu porad dla rodziców dzieci w różnym wieku. Bazuję tutaj nie tylko na własnych doświadczeniach (i doświadczeniach moich dzieci), ale również na wnikliwej obserwacji otoczenia, dziesiątkach historii, których byłam świadkiem.

W dzisiejszym wpisie mam dla Was kilka porad, jeśli jesteście rodzicami małych dzieci (do 3 – 4 lat), które jak najbardziej można wdrażać do bycia samodzielnym, chociaż uprzedzam – nie jest to zadanie łatwe, przyjemne i bezbolesne. Szykujcie się na rozlaną wodą, rozrzucone jedzenie i większość rzeczy do dyskretnej poprawy. Jednak warto. Warto poświęcić czas w tym okresie, gdyż wtedy jesteśmy w stanie najłatwiej i najszybciej stworzyć fundament samodzielności.

Wychowujemy dzieci nie dla siebie, a dla świata...

Ten popularny cytat powinniśmy powtarzać sobie każdego dnia i zdecydowanie za każdym razem, gdy chcemy zrobić coś za nasze dziecko! Czego uczymy je, jeśli każdego dnia zabieramy im możliwość rozwoju, możliwość testowania własnych możliwości? Gdy nadmiernie je ograniczamy, tak naprawdę odbieramy im nie tylko możliwość bycia coraz lepszym, ale też odbieramy szansę na samodzielność w dorosłym życiu. Co zatem możemy robić, gdy dzieci są naprawdę małe?

Jak wychować samodzielne dzieci?

Pozwój dziecku popełniać błędy...

Jest to bardzo trudne dla każdego rodzica, jest to też trudne dla mnie i to każdego dnia. Niestety pewne błędy dziecko musi popełnić, aby się czegoś nauczyć i następnym razem pamiętać prawidłową drogę do osiągnięcia celu. Powtarzam moim dzieciom do znudzenia, że aby cokolwiek osiągnąć, trzeba dużo ćwiczyć i powtarzać daną czynność. Nikt nie rodzi się przecież z umiejętnością jazdy na rowerze czy czytania książek. To umiejętności, które uczymy się poprzez powtarzanie. Czasem opanowanie jakiejś umiejętności zabierze nam więcej, a czasem mniej czasu, jednak aby naprawdę się czegoś nauczyć, musimy zrobić to sami.

BetterMe: pozwól dziecku popełnić błąd i ponieść porażkę – to zazwyczaj jedyna droga do osiągnięcia sukcesu. Czy gdyby przy pierwszej próbie wstania rodzic zaczął dziecko wyręczać, nie pozwalał mu samodzielnie się podnosić i robić pierwsze kroki (oraz upadać na pupę wiele razy!), to czy dziecko opanowałoby tę umiejętność tak szybko, jak w przypadku, gdy mogłyby doświadczyć wszystkiego samo?

...I pozwól mu je naprawić!

Jeszcze trudniejsze od pozwalania na naukę na własnych błędach jest dla wielu z nas pozwalanie dziecku na samodzielne naprawienie błędów. Prosty przykład: Twoje trzyletnie dziecko chce samo nalać wody do kubeczka. Oczywiście dzbanek jest duży i ciężki, więc przy pierwszej próbie część wody wylewa się na stół. Co robi większość rodziców? Idzie po ścierkę i wyciera rozlaną wodę. Co robi rodzic, który chce nauczyć dziecko samodzielności? Nalałeś wody do kubka, za chwilę możesz ją wypić. Trochę wody się wylało, tutaj masz ścierkę do wytarcia (albo w przypadku większych dzieci: Woda się wylała, ścierka jest w trzeciej szufladzie w komodzie). Dziecko ma szansę samodzielnie naprawić swój błąd, zyskuje pewność siebie, bo wie, że rodzic nie będzie na nie krzyczeć, wyzywać go za to, że próbował i poniósł porażkę, tylko pokaże drogę, jak może naprawić błąd.

BetterMe: gdy dziecko popełni błąd, np. coś zrzuci, wyleje lub zniszczy, pokaż mu, jak ten błąd naprawić. Tylko nie rób tego za niego, jeśli absolutnie nie musisz, nie pomagaj!

Nie wyręczaj dziecka w codziennych czynnościach

Jedną z rzeczy, jaką zmieniłabym w swoim dzieciństwie, jest dodanie samej sobie obowiązków domowych. Naprawdę. Moi rodzice nie przywiązywali do tego aż takiej wagi, jak moim zdaniem powinni, twierdząc, że moim głównym obowiązkiem jest nauka. Zgadzam się, ale nie jedynym. Wejście w dorosłe życie było dla mnie w związku z tym trudnym sprawdzianem. Pragnę, aby moje dzieci były inaczej przygotowane do dorosłego życia. Dlatego nie wyręczam. Od małego nie wyręczam.

Gdy moje dzieci były mniejsze, zawsze pozwalałam im (w miarę ich wieku) na wykonywanie kolejnych czynności samodzielnie, chociaż w części, jak umycie się samodzielnie gąbką podczas kąpieli, ubranie spodenek czy założenie czapki, gdy wychodziliśmy. Dawałam dzieciom pieniądze, aby płaciły ze mną razem w kasie w sklepie. Prosiłam o pomoc w wybieraniu owoców i warzyw, które samodzielnie oceniały (czy nie ma na nich pleśni, nie są zepsute). Prosiłam o pomoc w poszukiwaniu produktów (np. makaron, kasza określonego typu). Jakiś czas temu miałam taką sytuację, że dzieci bardzo prosiły o kabanosy. Przyniosły jedno opakowanie, przeczytaliśmy skład i poprosiłam, aby znalazły takie bez szkodliwych substancji. Przeczytały etykiety kilkunastu (!) opakowań i znalazły najzdrowszą wersję. Trwało to kilkanaście minut (dlatego zawsze będę powtarzać, że droga prowadzenia dzieci ku samodzielności nie jest tak „szybka” i „łatwa”, jak wyręczanie!), ale satysfakcja na twarzach dzieci i duma z własnego osiągnięcia pozostanie w nich na długo.

BetterMe: daj dzieciom dozę samodzielności, pozwól im sobie pomóc! One to uwielbiają! Weź głęboki wdech, kiedy przez 5 minut zapinają guzik, choćby Cię ręce świeżbiły, nie zapinaj za dziecko!

Jak nauczyć dziecko samodzielności?

Daj dziecku możliwość wyboru

Wyobraź sobie, jak to jest być małym dzieckiem – nagle jesteś niskiego wzrostu i wszystko jest dla Ciebie zbyt wysoko (widzisz dużo rzeczy nieosiągalnych), jesteś zależny w stu procentach od osób dorosłych, którzy decydują o Twoim planie dnia, o tym, co jesz, kiedy chodzisz spać, kiedy możesz się bawić, kiedy obejrzeć bajkę w telewizji, a nawet… w co masz się ubrać. Zamknij oczy i odpowiedz sobie na pytanie: jak się czujesz?

Wiele się mówi o buncie dwulatka, a potem o kolejnych okresach buntu aż do szalonych nastolatków. Teraz zastanów się, czy im się dziwisz? 🙂 Dążenie do samodzielności, niezależności i odpowiedzialności za własne zachowanie jest naturalną potrzebą dziecka! To my ją gasimy, tłamsimy, odbieramy te przysłowiowe skrzydła.

Oczywiście, ponieważ masz większe doświadczenie życiowe, nie możesz pozwolić dziecku kontrolować wszystkich aspektów życia, zupełnie do tego nie zachęcam. Każdy z nas, zarówno kiedy jest dzieckiem, jak i wtedy, gdy dorasta, powinien znać i stosować się do ogólnie przyjętych zasad w społeczeństwie. Jeśli odbierzesz dziecku zasady postępowania, skażesz je na wieczną niepewność – kiedy coś, co robi, jest prawidłowe, a kiedy nie? Jednak dawanie dziecku maksymalnej możliwości wyboru sprawi, że poczuje się pewne siebie i będzie umiało podejmować samodzielne decyzje, za które (uwaga, to ważne!) weźmie odpowiedzialność!

BetterMe: nie decyduj, jeśli nie musisz. Daj kilka opcji do wyboru. Pozwól na swobodę w podejmowaniu decyzji i uszanuj oraz zaakceptuj jej konsekwencje.

Jak dać dziecku wybór? 

Poniżej kilka prostych porad, które stosowałam, od kiedy dzieci były małe:

  •  w przypadku najmniejszych dzieci dobrze jest zawęzić wybór do dwóch, maksymalnie trzech opcji: „wolisz tę różową sukienkę czy fioletową”? (i pokazujesz obie opcje), „chcesz poczytać książkę o Franklinie czy o Zygzaku?” i akceptujesz decyzję dziecka. Możesz spytać, czy na podwieczorek chce jabłko czy banana, czy chce dziś wyjść na plac zabaw czy pojeździć po okolicy na rowerku. Chodzi o takie proste, codzienne sprawy, w których często podejmujemy decyzje za dziecko, a w zasadzie co to za różnica dla nas, którą książeczkę przeczytamy, albo który kolor sukienki wybierze dziecko? Właśnie – różnica żadna dla nas, ogromna dla dziecka!
  • w przypadku starszych dzieci – kochani Rodzice – pozwólcie im się samodzielnie ubierać! I samodzielnie wybierać ubrania, oczywiście! Mam syna i córkę. Syn przez długi czas nie interesował się zbytnio tym, w co się ubiera i w zasadzie ubierał to, co wyciągnął z szafy. Ale robił to sam! Czasem pytał, jak wygląda i zawsze, ale to zawsze byłam z nim szczera. Czasem chciał, żebym za niego wybrała ubrania (głównie rankami w zimie, gdy pod kołdrą tak cieplutko…), ale to był jego wybór, który świadomie podjął. Za to córka zaczęła wybierać ubrania, zanim skończyła 2 latka (jeśli ona nie zwiąże się w przyszłości ze światem mody, będę szczerze zdziwiona ;)) i zawsze, ale to zawsze chciała decydować sama. Oczywiście, jeśli chciała ubrać krótkie spodenki przy 10 stopniach, to musiałam interweniować 😉 ale jak wyglądała moja interwencja? Absolutnie nie było słów „nie założysz tego, bo jest za zimno”. Prowadziłam ją do termometru lub dawałam telefon, gdzie odczytywałyśmy temperaturę i przypominałyśmy sobie, jak w tej temperaturze się ubieramy. Jeśli to nie pomagało, a córka upierała się, że przecież na dworze jest ciepło – pozwalałam jej założyć te krótkie spodenki i wyjść na chwilę na taras. Wracała po chwili i bez słowa zmieniała ubranie. Ja również nie komentowałam, bo gdy wychodziła, powiedziałam tylko, żeby sprawdziła, czy będzie jej dosyć ciepło, bo mi jest zimno, i zobaczymy, jak ona się poczuje. Tak jak wspominałam wyżej – metoda ta jest dłuższa, trudniejsza i wymagająca zaangażowania. Ale naprawdę, naprawdę procentuje. Dodatkowa uwaga: od małego tłumaczyłam dzieciom, że pewne okazje wymagają określonego stroju, np. na czyjeś urodziny chodzimy w koszuli lub eleganckiej sukience, na rower ubieramy się na sportowo, nie chodzimy w poplamionych / dziurawych ubraniach itp.
  • Gdy dzieci trochę podrosną, możesz zamienić metodę dawania ograniczonego wyboru z dwóch, trzech opcji na metodę dawania pełnego wyboru: „jaką książkę dziś masz ochotę przeczytać?” „do zrobienia przed wyjściem jest posprzątanie pokoju, przebranie się i przygotowanie plecaka” – nie ustalam kolejności, bo po co! „jaką bajkę chcesz dziś obejrzeć”, „gdzie chcecie pojechać na spacer”. Im więcej damy im swobody, tym chętniej… będą nas słuchać! Ale to już w części drugiej, zapraszam!

Co o tym myślisz?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Na razie brak komentarzy.